Kot ??? Leonarda da Vinci

 
 

Leonardo da Vinci (1452-1519) - rzekomy autoportretLeonardo da Vinci (1452-1519) studium proporcji ludzkiego ciałaLeonardo da Vinci (1452-1519) - Dama z gronostajem

Niedawno obejrzałem w telewizji głośny film "Kod da Vinci" z_Tomem Hanksem w roli głównej, na podstawie powieści Dana Browna. Wartka akcja rozgrywa się wokół intrygi pomiędzy tajną organizacją Kościoła i rzekomymi potomkami Jezusa. Do tego jakieś tajemne gadżety Leonarda, templariusze, zabójstwa, pościgi i trucizna - repertuar niczym z klasyków gatunku płaszcza i szpady. Obraz bombarduje widza natłokiem kulturowych schematów i stereotypów, przemieszanych z pseudonaukowymi wnioskami, nad którymi widz nawet nie ma czasu się zastanowić. Filmowa narracja przypomina lawinę pozornie logicznych sentencji, w istocie - to patchwork fałszywek, cytowanych z szybkością słowotoku osoby niezrównoważonej.
  Ale czy można mieć pretensje do Dana Browna czy twórców filmu ? Autor zapewne korzystał z wielu dostępnych (choćby w internecie) przepisów na bestseller : weź szczyptę nauki, dopraw znanym resentymentem, np. jakąś ciemną kartą Kościoła katolickiego, zmieszaj z pseudonaukową hipotezą w rodzaju : dama nie z łasiczką - ale z obcym przybyszem z galaktyki Oriona; dodaj złowrogiego mnicha o szpetnym spojrzeniu i niezdarnego naukowca o ujmującym uśmiechu; zmiksuj i ... gotowe. Następnie postaraj się o odpowiednią promocję.

A czy można winić ludzi, że to kupują i oglądają ? Bo i czy można było mieć pretensje do Orsona Wellesa, który radiowo adaptował powieść "Wojna Światów" Herberta George'a Wellsa, oraz mieszkańców New Jersey słuchających radia w październikowy wieczór 1938 roku, którzy ulegli panice z powodu rzekomego ataku ... Marsjan ? Cóż oni są winni ? Głupota przecież ... nie boli.
 
 

Leonardo da Vinci (1452-1519) fresk Ostatnia Wieczerza

 
  Fantasmagorie Dana Browna można porównać z innymi absurdami, które rozpleniły się w świecie i prowadzą żywot samoistny, mając grono swoich stronników, animatorów i cały przemysł produkcji wydawnictw, akcesoriów i pamiątek, a także sferę handlu owymi towarami wraz z wierną grupą klienteli zainteresowanej nabywaniem "nowości".

Popularne bzdury i absurdy :

Ufo istnieje i czasami ... porywa ludzi

Życie na ziemi przywędrowało z kosmosu. Życie w kosmosie powstało z ... niczego - przez przypadek.

Nasz los determinują ... gwiazdy.

Homeopatia leczy.

Ustawienie łóżka istotnie wpływa na nasze ... zdrowie.

i tym podobne ...

 
             
     
  Do Sztokholmu przyjechałem na miesiąc - do pracy w wakacje. Wynajmowałem pokój u Krysi - Polki osiadłej na stałe w Szwecji. Widywałem się z nią po pracy, wieczorami. Niekiedy szła ze mną rano na Mszę św. do pobliskiej Katedry. Czasami wyjeżdzała na wieś.
Krysia nie pracowała, była na państwowym zasiłku - mówiła, że jest chora i niedługo umrze, czemu wówczas zupełnie nie dawałem wiary. Czasami tylko dyskutowaliśmy na tematy egzystencjalne.
Któregoś razu rozmowa zeszła w stronę problematyki współczesnego Kościoła. Krysia przekonywała, że nawet Jezus miał żonę (Marię Magdalenę), z którą też miał mieć potomstwo. Przyniosła mi nawet niewielką książkę - chyba po angielsku, w której teza ta była dokładnie wyłożona w oparciu o cytaty z Biblii. - Pamiętam, że stanowczo zaprotestowałem. W pewnym momencie nasz spór przybrał na sile. Krysia zaczęła wykrzykiwać swoje argumenty. Po namyśle - spuściłem z tonu, poprosiłem o cytat z książki, aby go skonfrontować z tekstem w Nowym Testamencie ...

Kiedy zacząłem czytać na głos Pismo Święte, wszystko jakby zaczęło wyjaśniać się samo - dalsza dyskusja wydawała się już zbędna. Spokojnie, czytając fragment za fragmentem - dotarliśmy prawie do końca Ewangelii ...

W kilka miesięcy po moim wyjeździe ze Sztokholmu - Krysia umarła.
Podobno odchodziła spokojna. Zdążyła jeszcze pożegnać się ze znajomymi. Innym, również i mnie - dziękowała ...

Wojtek

______________________________________________________(imiona zostały zmienione)
 
             
 

Pozostaje mieć nadzieję, że nabywcy blisko miliona egzemplarzy "Kodu" sprzedanych podobno w Polsce, sięgną równie ochoczo do lektury Pisma Świętego, w którym prawda - na szczęście - broni się sama.